Minął rok od naszego pierwszego, forumowego wyjazdu w Góry Świętokrzyskie i - jako, że założyliśmy sobie wyjazd w te rejony jako cykliczny, mający co roku się powtarzać - pojechaliśmy tam ponownie. Nieco później, niż w 2012, bo nie pod koniec kwietnia, a maja (25-26), ale też tegoroczna wiosna przyszła z opóźnieniem. Ponownie niewielka, urokliwa miejscowość Barcza przywitała nas świeżym, wiosennym powietrzem. W trakcie wyjazdu było raczej pochmurno, ale też nie nawiedzały nas ulewy, więc warunki do leśnych poszukiwań i obserwacji płazów mieliśmy dogodne.
Po zakwaterowaniu w miejscowej leśniczówce (tym razem mieliśmy ten komfort, że nocowaliśmy na miejscu i mogliśmy udać się na nocne obserwacje, o czym dalej) ruszyliśmy w teren. Uczestnikami spotkania byli: Egzofarmer, Jakub T, Wojtas, i Yahilles, zaś pod wieczór do składu dołączyła Żabka.
Na pierwszy ogień poszedł leśny, przydrożny rów wypełniony wodą, pełen opadłych liści. To tam rok temu znaleźliśmy traszki górskie i zwyczajne. Tym razem, swoją obecnością zaszczyciła nas tylko jedna samica traszki górskiej, ale za to Jakub i Yahilles nazbierali zapasy masowo w tym rowie żyjących dżdżowniczek (Lumbriculus variegatus), które stanowią doskonałe źródło pokarmu dla larw hodowlanych gatunków traszek.
Następnym płazim "przystankiem" był inny rów, położony na skraju lasu, obok torowiska. Ten był pełen godujących traszek zwyczajnych, a jeden z samców posiadał wyjątkowo okazały grzebień godowy. Przywiezione przez Yahillesa niewielkie akwarium do zdjęć terenowych sprawdziło się znakomicie i pozwoliło uwiecznić ten, a także inne okazy w całej okazałości.
Jednak naprawdę przez nas wyczekiwanym miejscem było jeziorko położone w głębi lasu, w którym rok temu Wojtas (będąc tam samotnie) obserwował duże ilości traszek grzebieniastych. W drodze nad to jeziorko widzieliśmy liczne żaby trawne, znaleźliśmy też młodą ropuchę szarą. Sam zbiornik, położony w gęstym lesie, okazał się niezwykle klimatyczny. Było w nim słychać donośne odgłosy godujących żab zielonych. Udało nam się też odnaleźć prawdziwe perły tego miejsca...traszki grzebieniaste. I choć wśród osobników, które mieliśmy szczęście fotografować w naszym terenowym akwarium był tylko jeden samiec, i to ze skromnym grzebieniem, to i tak te duże ogoniaste płazy robiły wrażenie, zwłaszcza w porównaniu z filigranowymi traszkami zwyczajnymi, które też żyły w tym jeziorku.
Na leśnych ścieżkach trafiliśmy za to na siedliska traszek górskich, a były nimi większe, pozbawione zupełnie roślinności kałuże. Można więc powiedzieć, że pośród sprawdzonych przez nas miejscówek, każdy gatunek traszki miał swoją ulubioną, w której był gatunkiem jedynym bądź dominującym: zwyczajne - rów przy torowisku, grzebieniaste - leśne, zarośnięte jeziorko, a górskie - obszerne kałuże i wypełnione wodą koleiny na leśnych szlakach.
Odwiedziliśmy także dwa inne jeziorka, nad którymi byliśmy w zeszłym roku. Pierwsze - raczej płytkie i podłużne, zarośnięte obficie przęstką i mchem torfowcem, w którym godowały ropuchy szare - teraz pełne ich kijanek, tworzących pod powierzchnią wody ogromne ławice. W strefie brzegowej skakały liczne, młodziutkie żaby zielone oraz swymi żywymi barwami wyróżniała się ciekawa, owadożerna roślina - rosiczka.
Drugie jeziorko - większe i głębokie, ze skalistymi, stromymi brzegami, gdzie podczas pierwszej wyprawy znaleźliśmy liczne zaskrońce. Teraz jednak nie udało nam się ich zaobserwować, ale za to trafiliśmy na kilka żab zielonych. Zbiornik ten jest może najmniej ciekawy pod względem występujących tu płazów, ale jednocześnie najbardziej atrakcyjny pod względem krajobrazowym, największy i najgłębszy (do 25 m). Przez miejscowych zwany jest ''Baryła''. Z tą nazwą wiąże się pewne wydarzenie, które miało miejsce w latach 70. ubiegłego wieku. Działała tu wtedy kopalnia kwarcytu i pewnego dnia robotnicy dokopali się do poziomu wody gruntowej. Napływ wody był tak silny, że jeden z górników nie zdążył uciec i utonął. Właśnie od jego nazwiska pochodzi nazwa jeziorka. Podobno został pochowany tuż obok, w lesie. Faktycznie, znajduje się tu grób, nawet zadbany, jednak nie ma na nim żadnego napisu ani informacji. Trudno powiedzieć, czy to ten. W tych lasach znajduje się wiele takich bezimiennych grobów. Za okupacji odbywały się tu egzekucje. To nie tylko sanktuarium dzikiej przyrody, ale i miejsce pamięci. Smutne jest to, że nie wszyscy potrafią je uszanować. Napotykaliśmy ślady po libacjach alkoholowych, pozostawione śmieci, butelki po wódce... I choć odchodzimy w tym momencie trochę od płazich tematów, to warto wspomnieć o historii tego pięknego miejsca.
Po kolacji i krótkim odpoczynku nadszedł czas na nocne obserwacje. Nie wszyscy uczestnicy spotkania wzięli w nich udział, na co złożyły się nieprzespana poprzednia noc, podróż z odległych stron i cały dzień spędzony w lesie...zmęczenie dawało o sobie znać. Około godz. 22 wyruszyliśmy w składzie: Żabka, Egzofarmer, Wojtas. Celem było jeziorko z traszkami grzebieniastymi, gdzie w ciągu dnia mieliśmy tak udane obserwacje. Jednak nie dotarliśmy tam. Nocą las wygląda zupełnie inaczej, i zabłądziliśmy, pomimo znajomości terenu. Spotykaliśmy płazy w zupełnie innych miejscach, niż w ciągu dnia. W płytkiej kałuży, pośrodku szerokiej leśnej drogi spotkaliśmy pięknego samca traszki górskiej, na żer wyruszyły też liczne ropuchy szare. W rozlewisku przy torze kolejowym obserwowaliśmy w dużych ilościach godujące traszki zwyczajne. Nocą, w świetle latarek prezentowały się zupełnie inaczej niż w ciągu dnia. Zaobserwowaliśmy m.in. samca o ciekawym ubarwieniu, wydawał się niemal biały. Albinotyczny, ksantoryczny czy po prostu wyjątkowo jasno ubarwiony okaz, a może to po prostu ubarwienie "nocne" i za dnia wyglądał tak, jak pozostałe samce? Wróciliśmy do leśniczówki około pierwszej w nocy - zmęczeni, ale było warto.
Warto wspomnieć o jeszcze jednym, ciekawym płazim miejscu, a był nim staw na terenie posesji, gdzie mieściła się nasza kwatera. Wzorowo dopasowany do potrzeb płazów, obficie zarośnięty roślinnością i pozbawiony ryb, był domem żab zielonych i traszek zwyczajnych. Mieliśmy więc okazję do obserwacji niemal do ostatniej chwili, gdy trzeba się było już zbierać na bus powrotny. Kolejny, forumowy wyjazd możemy zaliczyć do udanych i na następne - a te z pewnością nadejdą (i to nie tylko w Góry Świętokrzyskie) - zaprosić wszystkich, którzy do tej pory nie mieli okazji na nich być.
Copyright: Amphibia.net.pl 2006-2022. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kontakt|Informacje|Regulamin|Reklama|Współpraca