Odchów larw płazów ogoniastych

Ten artykuł chciałbym poświęcić kwestii odchowu larw płazów ogoniastych, gdyż wielu ludzi ma małe o nim pojęcie, w związku z czym zmagają się z różnymi problemami z opieką nad potomstwem swoich podopiecznych. Wbrew obiegowym opiniom, odchów larw większości gatunków jest niezbyt skomplikowany i nietrudny, a jego sukces zależy właściwie tylko od posiadania bazy pokarmowej w postaci hodowli bezkręgowców służących jako pokarm dla larw. Zanim przejdę do opisywania poszczególnych metod odchowu przychówku, zacznę od początku przygody z rozmnażaniem - czyli pojawienia się skrzeku.

Zależnie od gatunku, samice składają jaja zawijając je w liście roślin wodnych, gałązki mchu czy kępki glonów (np. gatunki z rodzajów Cynops i Lissotriton), lub przyklejają je luzem do łodyg, kamieni, szyb czy drewna (np. aksolotle i traszki Waltla). U wszystkich gatunków jaja są od samego początku traktowane przez dorosłe traszki lub nawet dobrze rozwinięte larwy jako pokarm, dlatego trzeba je jak najszybciej przenieść do osobnego zbiornika, jeśli zależy nam na ich odchowie. Przy dużej ilości jaj części z nich zwykle udaje się wykluć i przeżyć w akwarium aż do metamorfozy, ale o tym dalej.

Skrzek traszek najlepiej jest przenosić wraz z obiektem, do którego jest przyklejony - w przypadku zawinięcia w liść, obcinamy go, podobnie robimy z łodygami. Problem pojawia się, gdy jaja zostaną złożone na większym korzeniu lub kamieniu - wtedy można spróbować delikatnie je odciąć, jednak jest to dość ryzykowne. W przypadku zarośniętych akwariów z traszkami, rozród może okazać się nieco destrukcyjny dla flory - obcinanie liści wraz ze składanymi obficie jajami oraz ich urywanie i rozszarpywanie przez próbujące się dostać do pokarmu traszki może zaowocować negatywnym efektem estetycznym (postrzępione i pourywane liście roślin), jednak nie widziałem jeszcze, by jakaś roślina trwale na tym ucierpiała.

Stoimy teraz przed wyborem metody odchowu naszego przychówku - możemy:

- Przenieść skrzek do niewielkiego pojemnika z wodą z akwarium i odczekać zależny od gatunku czas do wyklucia, a gdy wyklute larwy zaabsorbują woreczki żółtkowe, wypuścić je z powrotem do zbiornika dorosłych osobników (metoda ta sprawdza się tylko u niektórych gatunków traszek, głównie z rodzaju Cynops - traszki Waltla, aksolotle i wiele innych gatunków zjada zarówno skrzek, jak i larwy), gdzie przetrwają nieliczne, ale najsilniejsze osobniki, żywiąc się mikroorganizmami żyjącymi w akwarium.

- Hodować je w osobnym akwarium jedną z dwóch możliwych metod (szczegóły dalej), jednak najpierw opiszę podstawowe elementy wyposażenia zbiornika.

Samo akwarium może być szklane lub z tworzywa sztucznego (np. faunabox), większość hodowców stosuje małe zbiorniki w większej ilości, jednak im większe akwarium tym lepsze - łatwiej utrzymać w nim równowagę biologiczną, poza tym trudniej o przegęszczenie prowadzące do kanibalizmu i wzajemnego okaleczania się przez larwy. W większych zbiornikach łatwiej jest też uniknąć gwałtownych skoków temperatury, które mogą się okazać zabójcze dla naszego przychówku.

Jeśli zaś chodzi o technikę, potrzebujemy dwóch, lub w przypadku braku roślin, jednej rzeczy, a są nią pompka napowietrzająca (brzęczyk, napowietrzacz) oraz oświetlenie. Pierwsze z nich jest zwykle drobnym wydatkiem, do ceny samej pompki należy doliczyć kilka drobiazgów, a są to - zaworek zwrotny, przyssawki, wężyk silikonowy, zaworek do regulacji przepływu powietrza i ewentualnie filtr gąbkowy (dla którego napęd stanowią bąbelki powietrza pompowanego przez "brzęczyk"). Nie polecam kamieni napowietrzających - są dość hałaśliwe i obniżają wydajność napowietrzania, jeśli jest wyregulowane na niski przepływ, a właśnie takiego będziemy potrzebować. Brzęczyk musi pracować całą dobę (a nie być włączane raz na jakiś czas), jednak dźwięk wydawany przez pompkę nie jest uciążliwy, a napowietrzacze dobrej jakości pracują cicho. Poziom wody w akwarium wcale nie powinien być niski - najlepiej, żeby wynosił od 15 od 30 centymetrów. Im mniej wody w zbiorniku, tym łatwiej się ona nagrzewa i zanieczyszcza. Jak już zaznaczyłem, napowietrzanie powinno być delikatne- zapobiega tworzeniu się na powierzchni wody "kożucha" (filmu bakteryjnego) oraz utrzymuje wodę w lekkim ruchu. Dodatkowe oświetlenie nie jest niezbędne, jednak wpływa korzystnie na rozwój tak ważnych w zbiorniku roślin wodnych. Nie musi być mocne - wystarczy na przykład ośmiowatowa jarzeniówka T5 lub posiadająca niską moc (tą właściwą, a nie "odpowiadającą w zwykłej żarówce") świetlówka kompaktowa (nazywana żarówką energooszczędną). Dodatkowe oświetlenie po pierwsze pozytywnie wpłynie na rośliny, a po drugie - ułatwi obserwację i fotografowanie larw.

Jeśli zatem zdecydowaliśmy się na odchów larw w osobnym zbiorniku, mamy do wyboru dwa sposoby - pierwszym jest bardziej "intuicyjne" (jak zaobserwowałem wśród większości hodowców) użycie akwariów typu sterylnego, które nastawione są, zgodnie z nazwą, na utrzymanie wysokiej czystości w zbiorniku. W tego typu akwariach nie używamy podłoża a florę stanowi zwykle tylko roślinność pływająca, która ma za zadanie usuwać z wody amoniak i azotyny. Ze względu na brak równowagi biologicznej podmiany wody (20-30% objętości zbiornika) na świeżą, powinny być wykonywane co dwa-trzy dni, przy czym hodowcy zwykle polecają, by nie usuwać z dna całego osadu (a jedynie jego część), gdyż może to owocować śmiercią larw.

Drugim sposobem jest popularna wśród niektórych amerykańskich hodowców metoda nazywana "pondtype tank", czyli dosłownie tłumacząc "zbiornik typu stawowego", choć ja preferuję określenie po prostu "dzikie akwarium". Ta metoda jest właściwie dokładnym przeciwieństwem pierwszej - akwarium powinno mieć podłoże, jak największą ilość roślin i/lub glonów (które zapewniają kryjówki, dodatkowe natlenienie wody oraz przestrzeń życiową dla mikroorganizmów) i nie być czyszczone. Powstaje w ten sposób mały, bliski naturze ekosystem, zapewniający rozwijającemu się przychówkowi dodatkowy pokarm oraz stabilne parametry wody. Ja w swoich zbiornikach tego typu podmiany wykonuję raz na nawet 2-3 miesiące - i wszystkie zwierzęta mają się dobrze, dopóki flora prawidłowo się rozwija. Efektem ubocznym tej "bezobsługowości" może być wystąpienie nalotu z glonów na szybie, który utrudnia widoczność, ale nie ma większego wpływu na stabilność środowiska w akwarium, więc oczywiście można go śmiało usunąć. Zasadniczo idea dzikiego akwarium opiera się na zapewnieniu pożywienia larwom poprzez dostarczanie go wraz z wodą z naturalnych stawków, w której znajdują się rozwielitki, małżoraczki, oczliki i inne drobne żyjątka, należy jednak zwracać szczególną uwagę na kontrolowanie pobieranej wody, by wraz z nią nie wpuścić do akwarium larw ważek i innych drapieżnych bezkręgowców, takich jak chrząszcze wodne i pluskwiaki. Jeśli warunki wodne będą odpowiednie, rozwielitki rozmnożą się w zbiorniku i zapewnią dodatkowe źródło pożywienia. Jeśli nie mamy dostępu do czystego stawu z dala od dróg lub opryskiwanych łąk czy pól, nadal istnieje możliwość założenia dzikiego akwarium, które od sterylnego jest prostsze i wygodniejsze w obsłudze. Wystarczy zalać zbiornik wodą ze stabilnego akwarium i umieścić w nim nieco mułu z tegoż zbiornika, dobrze jest też wpuścić tam kilka ślimaków - świderków, rozdętek czy zatoczków rogowych. Wewnątrz powinny też znajdować się kultury wodnych skorupiaków - najlepiej nadają się do tego ośliczki wodne (Asellus aquaticus) oraz egzotyczny gatunek małych kiełży - Hyalella azteca, które dobrze mnożą się w akwarium. Występujący w Polsce kiełż zdrojowy (Gammarus pulex) nie nadaje się do tej roli, gdyż jest dość duży i stanowi bezpośrednie zagrożenie dla larw, poza tym jego rozród w warunkach domowych sprawia problemy. W dzikim akwarium dobrze sprawują się też (bardziej jako służba porządkowa) popularne akwariowe krewetki karłowate, których młode czasem dają się upolować larwom, jednak nie będą spełniać roli, do której polecam wyżej wymienione skorupiaki- są zdecydowanie zbyt szybkie, by służyć jako pokarm.

Poza utrzymywaniem populacji zwierząt pokarmowych w akwarium larw, musimy je dodatkowo dokarmiać (zależnie od ilości podawanego pożywienia, co 1-2 dni) przy pomocy różnych żywych pokarmów (płatki dla ryb czy granulaty się do tego nie nadają), takich jak robaki Grindala, wazonkowce, nicienie "mikro", rozwielitki, oczliki, ochotka, małżoraczki, wrzucane pod wodę stonogi tropikalne (Trichorhina tomentosa), maleńkie dżdżownice, tubifeks (koniecznie odkażony!), młode larwy komarów. Odradza się stosowania larw much (pinek, białych robaków) oraz wodzienia, gdyż mogą stanowić zagrożenie dla przychówku. Należy oczywiście brać pod uwagę wiek (a co za tym idzie, rozmiar) larwy przy wyborze posiłku dla niej, gdyż nie wszystkie wymienione pokarmy nadają się dla młodych larw z pierwszą parą kończyn, tak samo trudno jest nakarmić nicieniami "mikro" larwę zbliżającą się do metamorfozy.

Jeśli chcemy oszczędzić sobie odławiania rozwiniętych młodych do osobnych zbiorników, akwaria obu typów powinny być dobrze zabezpieczone przed ucieczką i posiadać małą wysepkę lub roślinę pływającą, na której przeobrażające się larwy postawią swoje pierwsze kroki poza wodą. Jeśli akwarium nie będzie miało pokrywy, młode traszki bez problemu wyjdą z wody po gładkich szybach i uciekną, a wtedy możemy się już z nimi właściwie pożegnać, bowiem nie przetrwają w pokoju kilku godzin, gdyż szybko wyschną i umrą.

Jestem zdecydowanym zwolennikiem drugiej metody - przy minimalnym nakładzie pracy, jakim jest prowadzenie hodowli karmowej oraz samo dokarmianie zwierząt, efekty są o wiele lepsze od tych uzyskiwanych w chowie "sterylnym" - w dobrze prowadzonych dzikich akwariach, larwy rosną większe, silniejsze i przeobrażają się później - czyli wychodzą z wody większe, lepiej wybarwione i przygotowane do życia na lądzie.

Publikacja: 03.02.2011 Autor: Janusz Wierzbicki

Copyright: Amphibia.net.pl 2006-2022. Wszystkie prawa zastrzeżone.

Kontakt|Informacje|Regulamin|Reklama|Współpraca